Polacy dalej w grze!
Pierwsze mecze w środę zdążyły się dobrze rozkręcić i zostały przerwane z powodu opadów deszczu. Początkowo wydawało się, że drobna mżawka nie przegoni zawodników z kortu, ale ostatecznie skończyło się na solidnej ulewie i dłuższej przerwie oraz wznowieniu rywalizacji dopiero po godzinie 16:30.
Później wszystko już poszło sprawnie. Z turniejem pożegnali się rozstawieni, Jaume Munar i Stefano Napolitano. Hiszpan uległ bardzo solidnie prezentującemu się Michalowi Vrbensky’emu, natomiast Włoch przegrał ze swoim rodakiem Jacopo Berrettinim. Młodszy brat utytułowanego Matteo Berrettiniego rozegrał w Szczecinie już trzeci mecz i z każdym kolejnym prezentuje się lepiej.
Przy sztucznym oświetleniu swoje spotkania rozegrali wszyscy Polacy w grze podwójnej. Jako pierwszy do ćwierćfinału awansował Szymon Walków, któremu w tym roku w Szczecinie partneruje Ryan Seggerman. – To był zwariowany dzień. Najpierw mieliśmy grać koło południa, a potem z powodu deszczu przerzucano nasz mecz. Koniec końców wszystko było w pośpiechu, ale odnieśliśmy komfortową wygraną i to najważniejsze – podsumował polski deblista.
Ich przeciwnikami byli Pedro Cachin i Federico Coria. Argentyńczycy zdołali urwać tylko trzy gemy (2:6, 1:6). – To niewygodni rywale, bo są bardzo dobrymi zawodnicy. Nie grają debla, nie mają rytmu, więc trzeba wiedzieć, jak z takimi tenisistami grać – dodał.
O półfinał Walków i Seggerman zmierzą się z Szymonem Kielanem i Filipem Pieczonką, którzy dość niespodziewanie wyeliminowali rozstawionych z numerem 3. Sergio Martosa Gornesa i Marco Bortollottiego. – Było czuć, że to doświadczeni debliści. Mieli sporo rozwiązań, dużo widzieli na korcie i zaskoczyli nas. Oglądaliśmy ich mecze i myśleliśmy, że będzie nieco łatwiej, o ile można tak powiedzieć, ale zaskoczyli nas. Kiedy wyszliśmy na kort, wszystko nie wyglądało już tak łatwo – mówił Kielan.
Polacy przegrali pierwszego seta 2:6, ale w kolejnym wygrali 7:5 i następnie 10-8 w decydującej odsłonie. – Po I secie powiedzieliśmy sobie, żeby pobawić się grą, bo niecodziennie gra się przy takiej public, żebyśmy postarali się pobawić i nawet już nie trzymać taktyki, którą założyliśmy przed meczem. Wyszło nam to idealnie – dodał Pieczonka.
Losu Walkowa, Kielana i Pieczonki nie podzielili Tomasz Berkieta i Daniel Michalski. Zadanie mieli trudne, bo trafili na rutynowanych Inigo Cervantesa i Jonathana Eysserica. Ulegli im jednak 1:6, 6:7(4).
Kibice na trybunach zostali do samego końca, choć temperatura temu nie sprzyjała. – Nie był to udany mecz, ale bardzo rzadko gram debla i czuję to, że ta gra się nie układa. Nie wiem, gdzie mam się ustawić, kiedy iść do siatki, co nie zmienia faktu, że fajnie, że mogliśmy się sprawdzić – mówił Michalski. – Obaj nie jesteśmy urodzonymi deblistami. Ja raczej jestem urodzony do tego, żeby nie grać debla, to nie jest moja ulubiona część tenisa. Mimo to miałem fajną zabawę, super było wyjść na kort. Dało się odczuć szczecińską atmosferę, o której tyle słyszałem przez lata, super przeżycie – dodał Berkieta.
Michalski nie szczędził pozytywnych słów partnerowi. – Tomek gra dwa razy mocniej ode mnie, cztery razy mocniej serwuje i jest szerszy w barkach osiem razy – żartował. – Tak jak ja debla za często nie gra, ale kilka piłek zagrał w meczu takich, że rywale na pewno byli zaskoczeni – dodał.
W czwartek zaplanowano mecze II rundy gry pojedynczej, a także dokończenie I rundy gry podwójnej i rozegranie ćwierćfinałów.